Słowacki Raj, czy to raj? A może to piekło? Hmm… to bardzo trudne pytania. Raj dla oczu, piekło dla nóg. Z tym piekłem to trochę przesadziłem, bo każdy może się tam wybrać nawet gdy nie chodzi “zawodowo” po górach, ale… przejście trasy w Słowackim Raju trochę adrenalinki wyzwala…
Słowacki Raj, ale o co chodzi?
O to chodzi, że się chodzi ;). Słowacki Raj jest to górski Park Narodowy na Słowacji. Jest to część łańcucha słowackich Rudaw. Ok. Ale dlaczego raj? Odpowiedź jest prosta, bo… jest tam pięknie jak w raju. Są malownicze góry. Są malownicze wąwozy. Jest malownicza rzeka. Są piękne potoki. I wreszcie są piękne wodospady. Wszystko co w górach jest fajne znajdziesz właśnie w Słowackim Raju.
Wędrowanie czas zacząć…
W Słowackim Raju byłem jesienią. Wczesną jesienią. Ruszyliśmy z singlową grupą i Panią przewodnik na jedną z bardziej malowniczych tras tego regionu (bo można też iść inaczej ;)). Rozpoczęliśmy z duszami na ramieniu przechodząc nad rzeką po metalowym moście. A dalej wiodła już ścieżka przyklejona do zbocza, u stóp której płynęła raźno woda. Wędrówka tą ścieżką nie należała do trudnych, oprócz tego, że było trochę ślisko, jak to po jesiennych deszczach czasami bywa.
Zabawa zaczęła się trochę później, gdy na naszej drodze pojawiły się pierwsze atrakcje w postaci drabinek. Pierwszy test na odwagę przeszliśmy śpiewająco, a… było to w momencie gdy okazało się, że musimy przejść po przylepionych do skały metalowych półeczkach trzymając się łańcucha, a pod nami kilka metrów niżej przepływała raźno rzeka. Wszyscy dali radę. Strat w ludziach czy sprzęcie nie było ;). Wędrowaliśmy tak przez jakiś czas, by w końcu zatrzymać się na płaskim brzegu, gdzie rzeka szeroko rozlewała się tworząc zakole. Był czas na chwilę oddechu i kilka łyków wody, a nawet na batonika czy kanapkę, jak ktoś miał ze sobą. Po mostku przeszliśmy na drugą stronę rzeki.
Ruszamy do wiszącego mostu…
Czy pisałem już, że widoki były piękne? Jeśli nie, to już nadrabiam zaległości. Widoki były piękne :). Dalej czekała nas wędrówka pod górę. Co chwila mijaliśmy zwalone drzewo. Co jakiś czas z góry po skałach spływała woda. A w pobliskich lasach rosły dorodne rydze. Powietrze było lekko wilgotne. Szło się dobrze pomimo pojawiających się przeszkód w postaci drabinek, czy przejść z łańcuchami, ale… do tego się już przyzwyczailiśmy. Nasze oczy chłonęły niesamowite widoki. Każdy był ciekawy, co zobaczy za rogiem pobliskiej skały. Każdy był ciekawy jakie atrakcje przygotował dla nas Słowacki Raj. I tak szliśmy sobie dalej pod górkę. Czasami pomagaliśmy sobie nawzajem, w trudniejszych momentach, aż w końcu dotarliśmy do wiszącego mostu. Nie ma czego się bać, nie był spróchniały, no może trochę zardzewiały, bo był metalowy. Most był porządny i łączył dwa brzegi doliny, którą wędrowaliśmy. Fajnie się kołysał jak się na niego weszło. Nie będę się powtarzał, że widoki były super…
Pod górę, przed siebie, strumieniem, na wprost…
Hmmm… i właśnie teraz się zaczęło. To co do tej pory pisałem o pięknych widokach, można pominąć, bo teraz zaczęły się przepiękne widoki. Szliśmy głęboko dolinką, w której spływał potok. Praktycznie nasza wędrówka przebiegała po kamieniach w potoku. Po obu stronach wąwozu rósł las. A czasami las leżał u naszych stóp w postaci zwalonych drzew, czy zbutwiałych pniaków, konarów czy innych form drzewnych (ups, chyba trochę popłynąłem z tym opisem, choć strumień do pływania się nie nadawał ;)). Woda miejscami miała biały kolor, bo spływała po wapiennych skałkach. Cały czas słychać było jej wesoły plusk, bo po prostu szalała wijąc się wśród kamieni i skał. Pisałem już, że było bajecznie? Jeśli nie, to nadrabiam zaległości 😉 Było bajecznie… a szczególnie gdy naszym oczom ukazał się pierwszy…
Wodospad po raz pierwszy!
A wodospad był wysoki. Bardzo wysoki. Może nie tak wysoki jak Siklawica, ale wysoki… ale to nie wodospad spowodował szybsze bicie serca. Miejsce było oczywiście piękne i malownicze, ale… zastrzyk adrenaliny spowodowała jedna, zielona rzecz, która pojawiła się po prawej stronie. Napiszę więc, by nie trzymać Cię dłużej w napięciu, to jedno słowo: drabina!
Drabina była wysoka. Wysoka jak wodospad. Metalowa. Mocno przytwierdzona do skał, ale była wysoka. Zapomniałem dodać, że w momencie gdy weszliśmy do wąwozu z potokiem szlak był jednokierunkowy, czyli… nie ma odwrotu. Drabina szczerzyła zęby, znaczy stopnie… Ale co to dla nas, dla Singli 😉 Daliśmy radę? Oczywiście… Chłopaki weszli pierwsi i pomagali u szczytu kobietom. Się wykazali jak rycerze :). Było trochę strachu, ale… powoli krok, za krokiem, stopień za stopniem i… drabiną do nieba, drabiną do raju, bo to przecież Słowacki Raj 🙂
Wodospad po raz… ajajaj… to przecież Słowacki Raj
Kolejny. Nie pamiętam już ile było wodospadów na naszej trasie, ale było ich więcej niż 4… Każdy z następnych wodospadów był jednak trochę niższy, a doświadczenie, które zdobyliśmy łażąc po drabinach nie powodowało już takich stresów jak za pierwszym razem (…bo jak to się mówi, ten pierwszy raz zawsze jest najtrudniejszy ;)). I tak wędrowaliśmy dalej po białej wodzie w górę i w górę… a na szczycie… niespodzianka… łąką w kwiatach skąpana i schronisko, gdzie jedliśmy, piliśmy i chwilkę zabawiliśmy… Hmmm… co by nie powiedzieć, to piwo bo takiej wędrówce smakuje wybornie 🙂
Z górki na pazurki…
Posileni i napici ruszyliśmy w powrotną drogę. Powrót nie był już taki ciekawy, choć zwiedziliśmy górski cmentarzyk, gdzie znajdowały się symboliczne groby tych, którzy zginęli w słowackich górach. A potem zwykłą, błotnistą drogą, z górki na pazurki i do autokaru…
Słowacki Raj – to trzeba zobaczyć osobiście…
Napiszę krótko. Ani opis, ani zdjęcia nie są w stanie oddać klimatu wycieczki do Słowackiego Raju. Nazwa raj jest bardzo trafna. Nic nie odda piękna krajobrazu, czy tego dreszczku emocji, gdy pokonuje się rozliczne przeszkody, które na trasie zafundowała nam natura. To trzeba zobaczyć osobiście.
Single ruszają razem...
na fajne imprezy
imprezy dla Singli
weekendy dla Singli
wyprawy dla Singli
wakacje dla Singli
wycieczki dla Singli
wczasy dla Singli
rejsy dla Singli
aktywni Single
Wyjazdy dla Singli to jest to!
Dołącz do nas i ruszajmy razem...
…a dołączysz do elitarnej grupy
najlepiej poinformowanych Singli 😉
…i powiem Ci w tajemnicy, że czeka też na Ciebie mały prezent